Wszystko o czym piszę w ramach cyklu #bonton to tzw. oczywiste oczywistości. Jednakże, jak widać nadto jasno, a niekiedy wręcz boleśnie, to, co oczywiste, nie zawsze takie jednak jest. Dlatego wypada przypomnieć choćby to, że przychodząc do Sądu na rozprawę powinniśmy się…przywitać z innymi uczestnikami sporu.

Reguła, iż to aplikant powinien podejść do adwokata lub do innych starszych od siebie osób, nie straciła na aktualności. Zasady dobrego wychowania nakazują bowiem, aby to młodsi witali się ze starszymi, a mężczyźni dawali kobiecie pierwszeństwo w wyciągnięciu dłoni do uścisku. Jeśli jednak nie jesteśmy pewni czyjegoś wieku, lub czujemy się niezręcznie wypatrując cudzej dłoni, po prostu podejdźmy i powiedzmy: dzień dobry, nazywam się tak i tak (opcja „aplikant adwokacki/adwokat taki to a taki, ew. z upoważnienia tego to a tego adwokata” – jak najbardziej na tak!), reprezentuję tego to a tego. Skinienie głowy na dzień dobry zawsze jest mile widziane w odróżnieniu od sytuacji, gdy żadnego gestu przywitania nie ma.

Najłatwiej jest, gdy na rozprawę przychodzimy pierwsi, wówczas teoretycznie to nie my borykamy się z problemem – do kogo, jak i czy się odezwać. Jednakże, nawet jeśli przybywamy w ostatniej chwili, jedyne czego nam nie wypada zrobić, to wrzucić togę na plecy, wskoczyć na salę przed kimś, dopiąć żabot siedząc w ławce i odezwać się dopiero na pytanie sądu. Musząc wybierać takiego oponenta, wolę nawet tych, którzy całują w dłoń, choć entuzjastą takiego przywitania raczej nie jestem :)

Krótko mówiąc – przywitać wypada się z wszystkimi, a jeśli nie wiemy co zrobić, po prostu zachowujmy się uprzejmie!

/JP/

PRZEDSTAWIĆ SIĘ

Udostępnij wpis
Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ