A imię jego trzysta trzydzieści trzy przecinek trzy trzy trzy, adw. Joanna Parafianowicz

Z tytułu sprawowanej przez siebie funkcji (wykluczającej inną pracę zarobkową) Premier otrzymuje wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 11 000 zł miesięcznie, do której to kwoty dolicza się np. dodatek funkcyjny w wysokości 3 600 zł. W przypadku Wicepremiera jest to zaś kwota 10 200 zł miesięcznie oraz dodatek w kwocie 2 900 zł. Dodać wypada, iż mowa tu o Prezesie i Wiceprezesie Rady Ministrów blisko 40-milionowego kraju, którzy całą swoją energię życiową i aktywność poświęcają na wywiązywanie się z obowiązków wynikających z pełnionego urzędu. Dla stwierdzenia tego stanu rzeczy obojętne są poglądy i sympatie polityczne.

Adwokatów nie ma 40 milionów lecz ledwie 20 tysięcy, aktywność samorządowa członków władz umożliwia choćby częściowe prowadzenie zawodowej praktyki. Nawet nie tajemnicą poliszynela, lecz wprost deklarowaną prawdą jest to, że adwokaci, choćby chcieli, nie mogą wieść życia rozrzutnego i opływającego w zbytki, a comiesięczny wydatek na obowiązkowe składki samorządowe nierzadko stanowi niebagatelne obciążenie dla ich budżetu. Jeśli bowiem zsumować wszelkie koszty prowadzonej działalności, okazuje się, że zarządzanie finansami Kancelarii, to nic innego jak dokonywanie ciągłych zręcznych przesunięć z jednej małej kupki, na drugą małą kupkę po to tylko, aby przeciągając jeden termin płatności zanadto nie wykroczyć poza termin drugi, zwykle równie istotny.

Można by powiedzieć – niech pracują więcej, można rzec – może się nie nadają do zawodu. Można też zamknąć oczy, przykryć rękoma uszy i nie dostrzegać tego, jak bardzo sytuacja adwokatów na przestrzeni dekady się zmieniła oraz nie słyszeć ich lamentów.

I tak się właśnie dzieje.

Nie wchodząc w szczegóły, bo nie o nie tu chodzi, stwierdzam, iż w moim odczuciu sytuacja, w której np. Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej pobiera dietę wyższą niż Premier RP (po zsumowaniu pensji zasadniczej i dodatku), a na jego comiesięczne pobory składać się musi 333 adwokatów (przy odpisie na NRA w aktualnej wysokości), jest daleka od przyzwoitości.

Nie od dziś wiadomo, że władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie. Mając jednakże tę świadomość warto być pomnym słów wygłoszonych w wystąpieniu wyborczym na Krajowym Zjeździe Adwokatury przez kogoś, kto deklarował chęć bycia adwokatem wszystkich adwokatów: „Adwokaci będą budować silny samorząd. Silny samorząd będzie dawał siłę adwokatom”. Skoro bowiem owi adwokaci nie są silni, to co można powiedzieć o samorządzie, który tworzą?…

Tak jak sformułowanie „jestem na diecie” nie powinno być kojarzone z dietą samorządową, tak i poświęcenie się pracy na rzecz Adwokatury i adwokatów nie może odbywać się – dosłownie – ich kosztem w stopniu dalekim od umiaru. Uważam, że nie dostrzeganie tych prawidłowości to droga donikąd, którą nasze samorządowe władze naczelne zdają się podążać, głuche na argumenty zdrowego rozsądku i koleżeństwa.

 

 

Adwokat Joanna Parafianowicz

 

p.s. świnka skarbonka do kupienia w Smyku.

 

Udostępnij wpis
Autor:

Warszawski adwokat i Pokój Adwokacki w jednym.

Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ