Mediacja, Mateusz Gierczak

Jakiś czas temu pisałem już o mediacjach w sporach administracyjnych (tu), gdzie mowa była o planach wprowadzenia mediacji, tajemniczym wówczas projekcie tego dotyczącym. Projekt do dnia dzisiejszego nabrał nieco ciała i jest bardziej… namacalny. Gazeta Prawna w swoim artykule podaje, iż „W kodeksie postępowania administracyjnego ma się też pojawić mediacja”. Powiedzmy sobie wprost – w kodeksie postępowania administracyjnego już istnieje instytucja mediacji, ale to nic, idźmy dalej. „Dzięki nowym przepisom będzie ją można prowadzić już na etapie postępowania administracyjnego (obecnie tylko przed sądem administracyjnym), co pozwoli załatwić sporną sprawę bez wszczynania postępowania sądowoadministracyjnego”. Artykuł 13 Kodeksu postępowania administracyjnego mówi wprost, iż już teraz mediację można prowadzić przed organem administracji publicznej, a więc bez wszczynania postępowania sądowo – administracyjnego.

„Adwokat Bartosz Bator z PBB Kancelaria Adwokacka nie jest przekonany do tej propozycji. – Jestem sceptyczny, szczególnie gdy obserwuję ostatnie zmiany w prawie cywilnym i obowiązek mediacji. Co się stało po jej wprowadzeniu? Sądy wymyśliły sobie świetny sposób na odsuwanie od siebie spraw, wypychają wszystko do mediacji. A z nią są problemy, zarówno jeśli chodzi o kompetencję i profesjonalizm prowadzących mediację, jak i moce przerobowe. W efekcie takie postępowania trwają zwykle dłużej niż gdyby toczyły się w sądzie – stwierdza Bartosz Bator. Także prof. Marek Wierzbowski zauważa, że mediacja w Polsce jest rozwiązaniem czysto iluzorycznym. – W postępowaniu jest martwa. Udało mi się z powodzeniem skończyć tylko jedną i to tylko dlatego, że strony były na siebie skazane – mówi DGP prof. Wierzbowski.”

Przykre są tego typu stwierdzenia, ale świadczą one o dwóch rzeczach, tj. o tym, że niestety pewna część mediatorów nie przykłada się do poszerzania swoich kompetencji, lub po prostu ich nie ma. Jest to pewna bolączka naszego środowiska zawodowego, ale jak każdy młody zawód borykamy się z pewnymi problemami.

Drugą kwestią jest to, że momentami brak jest elementarnej chęci współpracy pełnomocników z mediatorami, niestety czasem będącej na granicy pogardy, a wszystko to wynikające z braku wiedzy. Adw. Bartosz Bator mówi o obowiązku mediacji, którego nie ma. Tutaj ciężko z tym polemizować, gdyż jest to tylko i wyłącznie pewien wymysł – nie ma i nigdy w Polsce nie było obowiązku mediacji, gdyż byłoby to sprzeczne z jej naturą i podstawową zasadą – dobrowolnością. Być może adw. Batorowi miał na myśli art. 187 § 1 pkt. 3 Kodeksu postępowania cywilnego, który mówi o wymogu formalnym złożenia pozwu (iż pozew powinien zawierać „informację, czy strony podjęły próbę mediacji lub innego pozasądowego sposobu rozwiązania sporu, a w przypadku, gdy takich prób nie podjęto, wyjaśnienie przyczyny ich niepodjęcia”). Jednakowoż nie stanowi to wciąż o jakimkolwiek przymusie przystąpienia do mediacji. Sprawy nie toczą się przez mediacje dłużej w sądzie – jest to uogólnienie.

Oczywiście, mediacje, które kończą się niepowodzeniem powodują odsunięcie w czasie orzeczenia sądowego, ale co z mediacjami kończącymi się ugodą? Czy nie zasługują one na jakąkolwiek uwagę? Przeprowadzam około 100 mediacji rocznie, z czego w sądach rejonowych 75% kończy się ugodami, a w sądach okręgowych 30%, prywatne mediacje w około 60%. To nie są statystyki, które można lekką ręką odtrącić. Stwierdzenie prof. Wierzbowskiego, że mediacja jest rozwiązaniem iluzorycznym oraz że w postępowaniu jest martwa jest… Niestety uwłaczające mediatorom rzetelnie, a ponadto skutecznie, wykonującym swój zawód.

Właściwe przygotowanie klienta do rozmów, omówienie zagrożeń procesowych, a koniec końców nawet własnego zaangażowania w mediację wydaje się oczywistą koniecznością ze strony profesjonalnych pełnomocników, którzy oczywiście, muszą zarabiać na reprezentowaniu swoich klientów, ale mają przede wszystkim działać w ich interesie, zgodnie z zasadami etyki zawodowej. Samo zaś toczenie wieloletnich bojów sądowych może być w interesie strony tylko wtedy, gdy zależy jej na przedłużeniu postępowania sądowego.

Wiem, iż duża część tego artykułu jest emocjonalna, ale publikowanie błędów, wypowiedzi nacechowanych tak negatywnie, bez zrównoważenia ich (poza dwuzdaniową wypowiedzią Przemysława Szczepanowskiego, który uważa, że „z tego powodu to rozwiązanie ma szansę się sprawdzić w postępowaniu administracyjnym. Bo żadna ze stron nie będzie zainteresowana długotrwałym prowadzeniem sporu.”) jest najzwyklejszym działaniem na szkodę społeczeństwa i społeczności mediatorów.

Co do samego zaś projektu:

Zgodnie z nowym brzmieniem art. 13 kpa organy administracji publicznej mają nakłaniać do zawarcia ugody i podejmować czynności niezbędne do przeprowadzenia mediacji. Wszystko pięknie i klarownie. W miarę. Do momentu, kiedy można przeczytać, że mają udzielać na temat mediacji informacji. Zważywszy jak popularna jest to wiedza (sic!) w środowisku prawniczym, to obawiam się, że może to być co najmniej karkołomne zadanie.

Jeżeli chodzi zaś o same przepisy na temat mediacji, to propozycje przepisów są klarowne, niemalże bliźniacze do tych, które możemy zobaczyć w Kodeksie postępowania cywilnego. Mowa tu o dobrowolności mediacji, legalności ugody i umowy administracyjnej, bezstronności mediatora, niejawności i poufności mediacji. Sprawa może być skierowana do mediacji z urzędu lub na wniosek.

Termin nieco krótszy niż w sprawach cywilnych, bo dwumiesięczny z możliwością przedłużenia o miesiąc. Mediacje administracyjne będą mogli prowadzić mediatorzy z list sądów okręgowych. W projekcie artykułu 96f. mamy ciekawą zmianę w stosunku do kpc, tj. tutaj mediator zapoznaje się z aktami sprawy, a nie jak wcześniej – może zapoznać się z aktami sprawy. Ciekawe sformułowanie, jestem ciekaw, czy celowe.

Dla mediatorów, jak i samych stron zapewne, istotnym jest to, że koszty mediacji administracyjnej ponosić ma organ administracji publicznej, chyba, że dojdzie do ugody, wtedy zgodnie z ustaleniami samych stron. Dziwy zapis, ale sami oceńcie – „2. Wynagrodzenie i zwrot wydatków obciążają organ administracji publicznej, a w sprawach, w których może być zawarta ugoda – strony w równych częściach, chyba że postanowią one inaczej.”

Podsumowując – pierwsza ustawa, która może naprawdę dobrze regulować kwestię mediacji. Jestem pod wrażeniem – wyjątkowo pozytywnym wrażeniem.

Mateusz Gierczak, mediator

 

Udostępnij wpis
Brak komentarzy

ZOSTAW KOMENTARZ